Miasto wspiera ofiary wybuchu… technicznie


Mieszkańcy bloku przy ul. Słowackiego 64 mogą wracać do swoich mieszkań. Dylatacja między tą klatką, a klatką sąsiednią, w której w minioną niedzielę doszło do wybuchu, uchroniła ich mieszkania od większych zniszczeń. Klatka 64a całkowicie wyłączona została z użytkowania. Jej mieszkańcy, w pierwszej kolejności ci, którzy są najemcami, a nie właścicielami mieszkań, mogą liczyć na lokale zastępcze.

- Została przedstawiona przez rzeczoznawcę budowlanego ekspertyza, dotycząca stanu technicznego klatki 64a, w której był wybuch gazu, oraz sąsiedniej klatki 64. Rzeczoznawca dopuścił budynek 64 do użytkowania – wyjaśnia Małgorzata Lachor, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.  – Natomiast budynek 64a, w którym był wybuch gazu, jest całkowicie wyłączony z użytkowania, rzeczoznawca stwierdził jednak, że nadaje się do odbudowy. W chwili obecnej ze względu na zawalenie się ściany zewnętrznej od strony ul. Słowackiego oraz stropu zalecił wykonanie podparcia stropu stemplami.

W tej mocno uszkodzonej części bloku jest pięciu właścicieli i czterech najemców. Głównie od właścicieli będzie zależało, co dalej z tą częścią. Na szczęście budynek był ubezpieczony przez zarządcę nieruchomości i to dość wysoko – na kwotę 3000 zł za m2. Jeśli okazałoby się, że najbardziej uszkodzona część budynku w klatce 64a wymaga wyburzenia, to całość, ok. 1 mln 800 tys. złotych odszkodowania otrzymaliby lokatorzy na odbudowę tej części. Trwa szacowanie strat. Dopiero po jego zakończeniu możliwe będzie skalkulowanie kosztów odbudowy budynku.

Póki co, najemcy dostaną od miasta propozycję mieszkań socjalnych. Nie są to jednak mieszkania o wysokim standardzie, mogą to być też miejsca w hotelach, może się zatem okazać, że nie skorzystają z tej propozycji. Z właścicielami mieszkań sprawa wygląda nieco inaczej. Mogą oni złożyć do miasta wniosek o przydzielenie mieszkania zastępczego, który – zdaniem Krzysztofa Semika, przedstawiciela zarządu ZBM I TBS – choć nie ma obligujących władze miasta do tego przepisów, zostanie na pewno rozpatrzony pozytywnie. Problemem dla wielu lokatorów jest jednak konieczność płacenia podwójnego czynszu zarówno za najmowane zastępcze, jak i za uszkodzone wybuchem mieszkania w bloku przy ul. Słowackiego.

W tych mieszkaniach znajdują się jeszcze niezbędne dla lokatorów przedmioty i dokumenty. Pilnować ich będzie firma ochroniarska, a dostęp samych użytkowników do ich własności możliwy będzie jedynie przy współpracy z przeszkoloną i posiadającą uprawnienia do pracy w takich warunkach, firmą budowlaną.

Wszystkie te uzgodnienia podjęte zostały na poniedziałkowym spotkaniu w sąsiadującej z budynkiem szkole. Dziennikarze czekający przed wejściem na informacje o tym, w jaki sposób zabezpieczone zostały potrzeby ofiar wybuchu, głośno komentowali nieobecność władz miasta. W samym środowisku, które naprawdę mocno solidaryzowało się z lokatorami pechowego bloku w poczuciu, że tak traumatyczne przeżycie mogło być udziałem każdego z nas, padały pytania o to, jakie w podobnej sytuacji mielibyśmy potrzeby i czysto ludzkie oczekiwania. Jak się okazało, dość zbieżne z oczekiwaniami mieszkańców budynku przy Słowackiego.

- Widzę, że nikt tu z zewnątrz nie przyszedł – powiedział dziennikarzom właściciel jednego z lokali mieszkalnych, Wojciech Nurek. – Nie słyszałem, żeby ktoś zaproponował mojej córce pomoc psychologa. Podejrzewam, że osoba, która spadła wraz ze stropem w wyniku wybuchu może wymagać takiej opieki. Na razie zostaliśmy powiadomieni o techniczno-formalnej stronie tego, co robić dalej. Jestem zdumiony tym, że na spotkaniu nie było nikogo z przedstawicieli rady miejskiej czy zarządu miasta. Wydaje mi się, że katastrofa w śródmiejskiej strefie miasta, w której ginie jednak osoba, z której z trudem uchodzi z życiem osiem innych osób to jest sytuacja taka, która wymaga zainteresowania ze strony osób, które są szefami tej miejskiej wspólnoty, którą jesteśmy.

Przypomnijmy. W niedzielę ok. godz. 3.00 nad ranem w bloku przy ul. Słowackiego nastąpił wybuch gazu. Jedna osoba poniosła śmierć, dwie osoby ciężko ranne trafiły do szpitali. Policja bada okoliczności zdarzenia.

Adriana Urgacz

Komentarze3

  1. Kaśka pisze:

    Chcecie wiedzieć, co myślę? Nie jest przed wyborami, więc nikt nie musi robić „twarzowego”. Dlatego nikt się nie pojawił na spotkaniu. Nie było potrzeby reklamy.

    Odpowiedz
  2. Michał pisze:

    A jak tym ludziom pomógłby widok Frankiewicza czy Wygody?

    Odpowiedz
  3. Murcek pisze:

    Jeżeli na miejscu zabrakło jakiegoś fachowca, -loga czy innego specjalisty to o takiego należy prosić ale absolutnie żadne władze nie powinny wozić d. po nieszczęściach aby swoją gębę pokazywać. Rolą władz jest wykonywać swoją pracę w urzędzie lub tam gdzie ich obecność gwarantuje efektywność i sensowność ich działań. Pocieszać poszkodowanych powinny ich rodziny, bliscy, przyjaciele a nawet psycholog – jeśli sami uznają taką potrzebę (co zwykle jest warunkiem pozytywnych efektów ich pracy).
    Mamy dość patrzenia jak oficjele próbują zbić polityczny kapitał pokazując się w miejscach ludzkich nieszczęść i tragedii. Dobrze, że miejskie władze (prezydent, czy rada miejska) to rozumieją.
    Wszystkim, którzy się przyzwyczaili do widywania VIPów w takich miejscach zwracam uwagę, że przeważnie to jest PR-owska patologia!

    Odpowiedz

Zostaw komentarz

"));