Scena muzyczna przy Nowym Świecie ma już 60 lat. Przeczytaj o historii tego miejsca
Tak poważny jubileusz uczci 10 i 11 października “Ptasznik z Tyrolu”, operetka w 3 aktach. A sama historia Operetki Śląskiej zaczęła się 11 października 1952 roku od “Krainy uśmiechu” Franza Lehára, odegranej jeszcze wtedy na nowej scenie przez artystów bytomskiej Opery Śląskiej. W Gliwicach miała powstać lżejsza wersja muzycznej świątyni – Operetka Śląska. Ponoć wyprzedziliśmy w tym pomyśle Warszawę.
Przeglądając kilka lat temu archiwalne Nowiny Gliwickie zauważyłam z przekąsem, że mieszkańcy Gliwic z oferty kulturalnej TAMTYCH czasów najchętniej wybierali rozrywkę, nazwijmy to, nieskomplikowaną. Z wiadomych względów trudno mi ocenić, czy opinia oceniającego ten fakt (?) dziennikarza była jedynie usprawiedliwieniem dla decyzji ówczesnych władz dotyczących doboru owej oferty, czy raczej uczciwym obrazem społeczeństwa robotniczego, które napływało z całej Polski “za chlebem” na Śląsk. Faktem jest, że autor owych tekstów opisywał pełne sale na widowiskach kabaretowych, lekkich, łatwych i przyjemnych i puste przy nieco ambitniejszym repertuarze. Zresztą… może tak jest do dziś?
Być może dlatego właśnie powstanie Operetki Śląskiej w miejscu dawnego Domu Strzeleckiego było tak dużym wydarzeniem. Może to nie opera z prawdziwego zdarzenia, może nie teatr dramatyczny, ale miała szansę trafić w gusta odbiorców. Zresztą, miejsce to już za niemieckich czasów gościło szereg wydarzeń kulturalnych.
- W swojej historii Operetka Śląska specjalizowała się, rzecz jasna, w operetce, ale – zwłaszcza w latach 70. ubiegłego wieku – znana była również jako prężny ośrodek musicalowy – mówi Kinga Knapik z GTM. – To tu miały miejsce polskie prapremiery takich klasycznych przebojów, jak “Człowiek z La Manchy” M. Leigha, “Hello, Dolly!” J. Hermana czy “West Side Story” L. Bernsteina. Z okazji okrągłej rocznicy 60. lat od tego pamiętnego wieczoru, Gliwicki Teatr Muzyczny, szczycący się tym, że jest kontynuatorem tutejszych teatralno-muzycznych tradycji, zaprasza na uroczysty wieczór, który uświetni klasyczna operetka Karla Zellera “Ptasznik z Tyrolu”. Serdecznie zapraszamy!
PTASZNIK Z TYROLU - operetka w 3 aktach
10 października 2012 (środa) godz. 18.30 – po raz 99
11 października 2012 (czwartek) godz. 18.30 – po raz 100 !!!
scena GTM przy Nowym Świecie
BILETY: od 26 do 41 zł. REZERWACJA I SPRZEDAŻ biletów: www.teatr.gliwice.pl
Historię Domu Strzeleckiego, dzisiejszego Gliwickiego Teatru Muzycznego przedstawiamy we fragmentach za Stowarzyszeniem Gliwickie Metamorfozy ( www.gliwiczanie.pl ). Zachęcamy do zapoznania się z bogato ilustrowaną całością materiału.
Miasto Gliwice ograniczało się wówczas (początek XIX w przyp. red.) w zasadzie do murów miejskich z dwiema bramami – bytomską i raciborską oraz z rynkiem w środku, od którego prowadziła ulica Strzelców (Schutzenstrasse). (…) Wobec coraz częstszych inspekcji oraz utyskiwań policji na brak bezpieczeństwa w rozrastającym się mieście, strzelcy szukali nowego miejsca i przenieśli się ok. 1827 roku w okolice Wójtowej Wsi (…).. W 1827 roku skarbnik miejski Josef Sladczyk zbudował na ogromnej parceli w Wójtowej Wsi restaurację “Neue Welt” (Nowy Świat), którą strzelcy upatrzyli sobie jako najlepsze miejsce towarzyskich spotkań. Muzykę taneczną organizował tu kantor E. Kunze, nauczyciel muzyki i organista w kościele Wszystkich Świętych. Odbywały się tu również koncerty muzyki poważnej.
W marcu 1887 roku miasto odwiedziła, grając w niebezpiecznie, o około 200 miejsc przepełnionej sali Nowy Świat, 19-letnia, “cudownie bajeczna”, jak pisała prasa, skrzypaczka Teresina Tua. Koncert rozpoczął równie młodziutki pianista Max van de Sand z Rotterdamu, który kolejno wykonał Capriccio op.7óC-dur, następnie Rapsodię op. 79 H-moll Brahmsa, “Entschwundenes Ghick” Hansela, balladę As-dur Chopina oraz “Irrlichter” /feux follets – błędne ognie/’ i węgierską rapsodię Nr.9 Liszta. Po nim na scenę weszła owacyjnie witana artystka. Wydawało się, że widownia wstrzymała oddech, gdy jej czarującym instrumentem wykonała koncert Ch. Beriota . Po przerwie wykonała nocturno – sarasate Chopina z opery “Jesienne święto” [Chopin nie napisał żadnej opery - przyp. meg]. Wykonała utwór z nieprawdopodobną lekkością, podobnie jak polonez, choć w pewnym momencie pękła struna i artystka przerwała grę na kilka sekund i rozpoczęła utwór na nowych skrzypcach. Niestety, i w tym instrumencie struna nie wytrzymała porywające pianissimo i artystka ponownie szybko zmieniła za sceną instrument.
Gdy historia powtórzyła się po raz trzeci, artystka zeszła ze sceny, choć nie przerwała koncertu. Po krótkiej przerwie wypełnionej występem pianisty, artystka powróciła z dwoma skrzypcami, z których jedne położyła u stóp, zaś na drugich szczęśliwie i oszałamiająco, jak pisała prasa, wykonała od początku ów polonez. Ukoronowaniem jej występu była fantazja z opery “Fausta” H. Wieniawskiego. Krytyka muzyczna nie szczędziła artystce najwyższych słów uznania.
W 1871 roku bractwo na pamiątkę wielkiego zwycięstwa w wojnie 1870/71 posadziło tzw. “dąb cesarza” na terenie posesji tej restauracji i otoczyło go metalowym ogrodzeniem. Drzewo to rośnie tam do dzisiaj.
Dalszy wzrost ilości członków spowodował potrzebę rozbudowy pomieszczeń krytej strzelnicy. (…) Równolegle z przebudową strzelnicy ówczesny właściciel restauracji “Nowy Świat” strzelec Johann Matuschek wyburzył stary budynek i wybudował nową restaurację wraz z salą i innymi pomieszczeniami.
Restauracja była najstarszym w mieście lokalem rozrywkowym, sala główna miała lepszą akustykę od innych oraz posiadała duży, zacieniony starymi drzewami ogród.
Sala ta była niestety daleko od miasta, miała wtedy w dodatku opinię “dzikiego zachodu” i była rzadko wykorzystana dla celów wybitnie artystycznych.
Po uroczystościach w dwóch głównych kościołach miasta – katolickim i ewangelickim – o godz. 14.00 pochód ruszał przez miasto w kierunku strzelnicy, na czele z orkiestrą i pocztem sztandarowym. Czoło pochodu tworzyli też: ksiądz katolicki, pastor, rabin i aktualny król strzelców w asyście marszałków. Dopiero za nimi szło bractwo strzeleckie w pełnej gali. Świętowano w sali restauracji “Nowy Świat”, zaś strzelania odbywały się na strzelnicy obok. (…) Po wielu latach, w 1925 roku, nazwę restauracji zmieniono na “Schützenhaus” (Dom Strzelców). (…) Odbywały się tu strzelania królewskie, srebrne i pozostałe pomniejsze.
Dojście do władzy nacjonalistów w latach przedwojennych spowodowało ogromne zmian y.
Nowe władze w państwie natychmiast przejęły pod swoją opiekę środki masowego przekazu w tym teatr i kabaret. Większość dotychczasowych dyrektorów zostało zwolnionych, a ich miejsce zajęli bojownicy nowego ładu. Fala tych ludzi nie utrzymała się długo z powodu braku wiedzy w tym kierunku. Rozmnożyły się natomiast towarzystwa teatralne, których miejsce zajął potem nacjonalistyczny ruch społeczny. “Siła przez radość” (Kraft durch Freude) KdF.
Ruch KdF apelował, aby Gliwice nie odstawały od innych miast i przygotowały dobry repertuar. Poważne przedstawienia planowano wystawiać w Teatrze Miejskim, zaś kabaretowe w Domu Strzelców “Nowy Świat” w Wójtowej Wsi. Zakładano, że nikt nie będzie musiał wyjechać z miasta aby obejrzeć dobre przedstawienie. Apelowano też, aby do sali “Nowy Świat” zapraszano tylko takich artystów, którzy gwarantują ponadprzeciętny poziom oraz aby oprócz programu rozrywkowego zorganizowano dla szerszego ogółu także spotkania z naukowcami czy przedstawicielami sfer rządzących.
Po II wojnie światowej zmieniło się wszystko, nastał następny nowy ład.
Grupa entuzjastów z bytomskiej Opery oraz działaczy z v-Prezydent Janiną Rowińską oraz Dyrektorem Aleksandrem Ligęzą na czele, wybrała miejsce dla pierwszej powojennej Operetki w Polsce , właśnie tu, w zdewastowanym budynku byłego niemieckiego Teatru “Neue Welt”, z dużą salą koncertową, gdzie od 1827 roku odbywały się występy małych teatrzyków rewiowych, a także różnego rodzaju imprezy okolicznościowe i zjazdy.
W nieefektownym raczej budynku, przy alei Nowy Świat, znalazł siedzibę Teatr Pełen Muzyki. Stało się to siedem lat po zakończeniu wojny, 11 października 1952 roku, kiedy ludzie coraz więcej czasu zaczęli poświęcać kulturze. Kurtyna poszła w górę i na gliwickiej scenie zagościł Franz Lehar ze swoją “Krainą uśmiechu” – symbolem tego gatunku.
Materiały źródłowe:
Jacek Schmidt – “Życie teatralne Gliwic”,
Jacek Schmidt – “Życie muzyczne Gliwic”,
Jacek Schmidt – “Powstanie i działalność Bractw Strzeleckich w Gliwicach” (ZG 24/95)
Michał Wroński – “45 lat Operetki Śląskiej” ( ZG 26/97)
Materiał o Operetce Śląskiej w Zeszytach Gliwickich (26/97) – zaznaczony w bibliografii materiałów źródłowych napisał nie Marek , ale MICHAŁ WROŃSKI (czyli ja) – kierownik literacki tejże Operetki w latach 1976 do 1996, który jeszcze żyje, nawet w Gliwicach.
Zastanawiałam się, czy nie ma błędu… Ale nazwisko masz bardzo popularne, więc założyłam, że – zgodnie ze źródłem, z którego korzystałam, był to jednak jakiś Marek . Już wysyłam, żeby poprawili i sama też poprawiam.