Zabił matkę, za klucze i 20 zł
Do zabójstwa doszło wczoraj około 9 rano w mieszkaniu przy ul. Sikorskiego w Zabrzu. 61-letnia kobieta pokłóciła się ze swoim pijanym, 34-letnim synem.Ten sięgnął po kuchenny nóż, którym zadał matce śmierć. Potem usiłował popełnić samobójstwo. Powierzchowne rany nie zagroziły jednak jego życiu. Trafił do szpitala psychiatrycznego w Toszku.
- Mundurowi po wtargnięciu do mieszkania zastali leżące na podłodze dwie zakrwawione osoby – relacjonują zabrzańscy policjanci. – Załogi ratowników medycznych przystąpiły do udzielania rannym pomocy. Niestety nie powiodła się próba reanimacji 61-letniej właścicielki mieszkania. Na jej ciele w okolicach szyi oraz klatki piersiowej ujawniono liczne rany kłute. Interweniujący policjanci na miejscu zbrodni znaleźli zakrwawiony nóż kuchenny o ostrzu długości 20 centymetrów. Kiedy w mieszkaniu przy ulicy Sikorskiego trwały oględziny miejsca przestępstwa, podejrzewany o dokonanie zabójstwa 34-letni syn kobiety, był transportowany do szpitala miejskiego w Zabrzu.
Lekarze podjęli decyzję o przetransportowaniu go do szpitala psychiatrycznego w Toszku, gdzie oczekuje prokuratorskie przesłuchanie.
Co pchnęło mężczyznę do takiej zbrodni? Zabrzańscy policjanci próbują wyjaśnić genezę całego zajścia . - Jak wynika z dotychczasowych ustaleń policyjnych 61-latka od dłuższego czasu mieszkała z 34-letnim synem. Często wspólnie biesiadowali na przemian kłócąc się, a następnie godząc. Może właśnie z tego powodu w rejestrach policyjnych brak jest informacji o zgłaszanych interwencjach. Jedyna miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku, kiedy 61-letnia kobieta poprosiła o pomoc w związku z nadużyciem alkoholu przez syna. Ten jednak przed przybyciem patrolu zasnął, co spowodowało, że policjanci pouczyli właścicielkę mieszkania o przysługujących jej prawach. W dniu dokonania zbrodni policjanci także interweniowali w domu przy ulicy Sikorskiego. Na dwie godziny przed tragicznym wydarzeniem do dyżurnego policji zatelefonował 34-latek informując, że jego matka zabrała mu klucze oraz 20 złotych. Kobieta nie zgadzała się z zarzutami syna informując mundurowych, że ten przez całą noc spożywał alkohol poza domem i z pewnością zgubił gdzieś wspomniane rzeczy. Interweniujący policjanci nie tylko poinformowali strony konfliktu o możliwościach i konsekwencjach prawnych, lecz również przeprowadzili rozmowę pouczającą z mężczyzną, który pijany ubliżył słownie jednej z sąsiadek. Co działo się później i jakie były motywy działania 34-latka być może dowiemy się podczas zaplanowanego na dziś jego przesłuchania. Za dokonanie zabójstwa jego sprawca może dożywotnio trafić do więzienia.