Nowe wycieczki z Metamorfozami. Balonem nad Gliwicami


Wspominaliśmy ostatnio 80. rocznicę przylotu sterowca Graf Zeppelin do Gliwic. Sprawa lotu Zeppelina wróciła na łamy gazet w kwietniu tego roku z okazji odkrycia studenta Politechniki Opolskiej, który to analizując zdjęcia z ówczesnego lotu stwierdził, że prawdopodobnie spora część zdjęć lotniczych, które miały dokumentować ten przelot była sfałszowana. Sfałszowana częściowo na potrzeby propagandy, a częściowo ze względu na olbrzymie zapotrzebowanie na tego typu pamiątki.

Lot statku lżejszego od powietrza, zdjęcia i Gliwice przypomniały nam inną historię, którą chciałbym tu opowiedzieć.

Otóż w kwietniu 2009 roku jeden z naszych kolegów „wpadł na myśl” jak by to pięknie było przelecieć się nad Gliwicami balonem, aby z góry uwiecznić piękno naszego miasta. Zobaczyć miasto w całości, przyjrzeć się jego zabytkom i z tej perspektywy je udokumentować. Pomysł opisał publicznie na forach internetowych i zaczął namawiać do sfinansowania tego pomysłu swoich bliższych i dalszych znajomych.

Myśl „chwyciła”, konto zaczęło powoli się napełniać datkami od osób gotowych poprzeć to szaleństwo. Pod koniec czerwca poszedł komunikat – są pieniądze, jest firma, która świadczy takie usługi, dwie osoby mogą lecieć. Teraz trzeba tylko czekać na odpowiednią pogodę. Musi być odpowiednio ładna do lotu, do robienia zdjęć i filmowania, gwarantować przelot nad Rynkiem Gliwic, mieścić się w „oknie czasowym”, w którym takie loty nad miastem są dozwolone, no i musi być to dzień wolny od pracy ze zrozumiałych względów.

Odtąd każdy weekend był niecierpliwym oczekiwaniem na decyzję o starcie. W końcu ją dostaliśmy – telefonem „po nocy” – start 4 lipca 5.00 rano. Spotkanie przed dworcem PKP. Stamtąd firma baloniarska, ekipa „lotnicza” i ekipa „obsługi zdjęciowej naziemnej” wyruszyła na poszukiwanie najlepszego miejsca na start.

Specjaliści znaleźli takie miejsce – był to trawnik przy ulicy Toszeckiej koło OBRUMu.

Miasto było, jak to zwykle w niedzielne poranki o takiej godzinie, puste i wyludnione. Naszemu startowi przyglądali się jedynie bardzo nieliczni świadkowie w postaci przechodniów z przyjaciółmi na czterech łapach. (Tu mała uwaga za strony „obsługi naziemnej” – tylko dzięki tej porze udało nam się nadążać za balonem bez przekraczania przepisów drogowych).

Muszę wspomnieć, jako połowa ekipy zdjęciowo-filmowej, że decyzja o udziale w locie nie była łatwa. Z jednej strony chęć przeżycia czegoś niezwykłego, z drugiej strony obawa. Zwykły strach mający u źródeł lęk wysokości, ale i drugi wynikający z tego, że lot może być tylko jeden. Jak coś się zrobi źle, zdjęcia i film nie wyjdą, to nie będzie szansy na powtórkę, a tylu ludzi zawierzyło nam swoje pieniądze.

No i oto wystartowaliśmy.

Trochę niepewności na początek, a potem już tylko uczucie nierealności, jakby człowieka tam nie było. Jakby to tylko oglądał gdzieś w kinie. No i brak czasu na podziwianie krajobrazów, tylko staranie się, by zrobić jak najwięcej zdjęć różnych rejonów miasta. By jak najwięcej sfilmować.

Trasa lotu prowadziła nas wpierw nad ulicą Toszecką, potem skręciliśmy w kierunku ul. Śliwki. Później pamiętam tylko Rynek i lot wzdłuż ulicy Rybnickiej w kierunku lotniska. Jak się okazało, wbrew powszechnemu mniemaniu kierunkiem lotu balonu da się sterować. W tamtym dniu, w zależności od wysokości, nad Gliwicami wiały wiatry w różnych kierunkach.

Nad Rynkiem lecieliśmy stosunkowo niewysoko. Ciut wyżej niż sięgają wieżowce, na wysokości szczytów kościelnych dzwonnic.

Za Rynkiem pilot wzbił balon tak wysoko, że mogliśmy ujrzeć naraz prawie całe miasto. Na zdjęciach doskonale widać, jak się uwidocznia z takiej perspektywy obraz średniowiecznych Gliwic otoczonych murami miejskimi, a obecnie ulicami Górnych i Dolnych Wałów.

Dalej już lot w kierunku lotniska wypełniony fotografowaniem okolic Politechniki, Sikornika i Trynku – a potem lądowanie. No i czekający na nas przyjaciele i podekscytowana wymiana doświadczeń, sprawdzanie zdjęć i filmu „czy wyszły”. Uff z nimi wszystko w porządku. Więc udało się.
Tu chciałbym podziękować wszystkim znanym nam i anonimowym sponsorom. Dzięki waszej szczodrości można podziwiać Gliwice z lotu ptaka. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na strony internetowe stowarzyszenia: www.gliwiczanie.pl/Albumy/balon/balon.html

EMMA – Gliwickie Metamorfozy

Zostaw komentarz

"));