U nas też referendum. Kolejne


Po akcji referendalnej w Bytomiu i Rudzie Śląskiej, przyszła kolej na działania zmierzające do odwołania prezydenta w Gliwicach. Przypomnijmy, że już po raz trzeci podejmowana jest w Gliwicach próba „detronizacji” Zygmunta Frankiewicza.

Dwie dotychczasowe próby odwołania prezydenta okazały się nieskuteczne, a w kolejnych wyborach otrzymywał on ponownie legitymację do sprawowania władzy. Jak będzie tym razem?

- Tym razem się uda, a to dlatego, że razem z kampanią referendalną ruszy również kampania informacyjna – z pewnością siebie mówi przedstawiciel grupy inicjatywnej, Patryk Płuciennik. – Chcemy poruszyć te 75% mieszkańców uprawnionych do głosowania, aby poszli, zagłosowali i zdecydowali o losach prezydenta. Kampania przeprowadzona zostanie na szeroką skalę, zarówno w Internecie, jak i poprzez ulotki kolportowane przez osoby zbierające podpisy. Będziemy mówić, jak może być w Gliwicach. Miasto ma być przyjazne mieszkańcom.

Powody, dla których odwołany ma zostać prezydent, pojawić się mają na 50 ulotkach kolportowanych w mieście. Pierwsze z nich znaleźć można na stronie www.zmiengliwice.pl oraz na facebooku. Wśród nich są m.in. likwidacja szkół specjalnych, plany wprowadzenia dwukrotnie wyższych niż w Katowicach opłat za parkowanie, czy zakładane podwyżki cen żłobków.

Rzecznik prasowy prezydenta Gliwic Marek Jarzębowski akcję referendalną nazywa kolejną awanturą polityczną, która kosztować będzie budżet 300 tysięcy złotych.

- Może się mylę, ale sądzę, że dzień po wyborach przegranych przez panów Wygodę i Krzyżanowskiego, który przekazał mu swoje głosy, zapadła  decyzja o tym, że jak się nie udało w normalnym trybie demokratycznym, to może użyjemy trybu nadzwyczajnego i się uda – mówi Marek Jarzębowski. – Czy są jakiekolwiek realne powody do wytaczania armat najwyższego kalibru? Jeśli jako powody podaje się brak bezpłatności A4, to jest to kłamstwo w żywe oczy. Czy to pan Frankiewicz załatwił płatność A4? Czy pan Frankiewicz nic w tej sprawie nie robił? Służę dokumentami… Jeśli powodem zasadniczym ma być ten, że prezydent w tym mieście za długo rządzi, to jest to kpina z wyborców, którzy w 2010 roku poszli do urn i powiedzieli „Frankiewicz” – uważa rzecznik.

- W ostatnich wyborach w drugiej turze prezydent zdobył zaledwie 17% poparcia – odpowiada na to Patryk Płuciennik. – Frekwencja wyniosła w granicach 24%. Mieszkańcy są po prostu zniechęceni. Prezydent rządzi tak długo, że młodzi ludzie, którzy właśnie uzyskali prawo do głosowania, nie wyobrażają sobie bo nie znali Gliwic innych, niż te pod rządami prezydenta Frankiewicza.

Zdaniem Marka Jarzębowskiego, sprawa toczy się przede wszystkim o łakomy kąsek, jakim ma być przejęcie rządów nad świetnie prosperującym miastem i kontroli nad jego finansami.

- Znalezienie sojuszników do tej zadymy politycznej to żaden problem: sfrustrowani Gliwiczanie dla Gliwic, przeciwnicy DTŚ czy byli referendyści: pan Patryk Płuciennik, pan Marek Berezowski czy pan Jacek Krzyżanowski – wylicza rzecznik.

Czy zapowiadany rozmach akcji referendalnej przekona gliwiczan? Czy raczej pozostaną oni wierni decyzji podjętej w trakcie wyborów samorządowych? A przede wszystkim – czy frekwencja przekroczy wymagany próg, czy raczej po raz kolejny inicjatywa referendystów, podobnie jak same wybory samorządowe, zdobędzie marginalne zainteresowanie wyborców? O tym przekonamy się już wkrótce.

Aniela Kuźniak

Oświadczenie Prezydenta Miasta, Zygmunta Frankiewicza:

W Gliwicach po raz kolejny podjęto działania zmierzające do odwołania prezydenta miasta w drodze referendum. Nie jest to dla mnie żadne zaskoczenie. Można było przypuszczać, że moi przeciwnicy w wyborach prezydenckich z 2010 r. nie zaakceptowali przegranej w demokratycznych wyborach, pomimo mojej dużej przewagi. Nie udało się przejąć władzy w zwyczajnej wyborczej procedurze, to sięga się po kosztowne narzędzia nadzwyczajne. To są drwiny z wyborców.

Pod koniec zeszłego roku powołano do życia Stowarzyszenie „Gliwiczanie razem”, którego założycielami są między innymi Zbigniew Wygoda, mój kontrkandydat i Jacek Krzyżanowski, mój niedoszły kontrkandydat w wyborach prezydenckich w roku 2010, który zrezygnował z kandydowania, a „swoje głosy oddał” Zbigniewowi Wygodzie, który rok wcześniej był pełnomocnikiem grupy referendalnej.

Mogę przypuszczać, że decyzja o doprowadzeniu do kolejnego referendum zapadła  w dzień po wyborach prezydenckich w roku 2010, kiedy okazało się, że  nie przyniosły one zwycięstwa Zbigniewowi Wygodzie. Pierwsze publiczne ogłoszenie tego zamiaru miało miejsce na łamach gazetki „Gliwiczanie razem”. Teraz zawiązał się Obywatelski Komitet Referendalny  i ruszyła przewidziana prawem procedura.

Znalezienie sojuszników do rozpętania kolejnej awantury politycznej nie stanowiło zapewne większego problemu. Jak można było przypuszczać, szeroko rozumiane środowisko Stowarzyszenia „Gliwiczanie dla Gliwic”, znane przede wszystkim ze szkodzenia przedsięwzięciu budowy Drogowej Trasy Średnicowej czy inicjatorzy referendum w roku 2009, nie przepuszczą okazji do skanalizowania po raz kolejny swoich frustracji.

Z formalnego punktu widzenia wszystko mieści się w granicach demokracji. Powstaje jednak pytanie, o co tak naprawdę chodzi? Czy zaistniały jakieś istotne powody, aby mieszkańcom Gliwic fundować kolejną polityczną awanturę? Moim zdaniem nie, bo nie o rozwiązanie jakichkolwiek gliwickich problemów toczy się walka. Chodzi o przejęcie władzy w mieście, które wspaniale się rozwija, a na tle innych polskich miast jest pod wieloma względami wyjątkowe i możemy być z niego dumni. Łakomym kąskiem jest możliwość sprawowania kontroli nad pieniędzmi i majątkiem miasta. I to jest realny powód zorganizowania tej awantury.

Nie ma żadnych wątpliwości, że organizowanie w Gliwicach referendum to najzwyklejsze polityczne awanturnictwo. To, co inicjatorzy referendum wymieniają jako rzekome powody, dla których należałoby odwołać prezydenta miasta jest po prostu próbą pospolitego oszustwa.

Jestem przekonany o mądrości Gliwiczan. Nie mam wątpliwości, że Gliwiczanie dobrze potrafią rozeznać rzeczywiste intencje organizatorów tej politycznej awantury i nie dadzą się w nią wciągnąć.

Zygmunt Frankiewicz

Prezydent Gliwic

Gliwice, 24 kwietnia 2012 r.

Komentarze4

  1. Marek Berezowski pisze:

    Prezydent Zygmunt Frankiewicz zignorował problem bramek na gliwickim odcinku autostrady A-4. Jeszcze w grudniu 2011 r. zwróciłem się do niego z wnioskiem, aby wyjaśnił w
    ministerstwie powody budowy w/w bramek.
    Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem nawet odpowiedzi na to pismo. Już to jest znaczącym powodem odwołania takiego prezydenta.
    Niezmiennym powodem jest także nieustające utrzymywanie przejazdu tranzytowych tirów przez centrum Gliwic. W każdym cywilizowanym mieście dopuszczony jest ruch do 3,5t. Jeśli słyszy się głosy przeciwne, oznacza to, że osoby je wypowiadające nie wiedzą jak wygląda i funkcjonuje cywilizowane miasto.
    Niezmiennym powodem jest również likwidacja tramwaju w Gliwicach. Cywilizowane miasta rozwijają ten najtańszy, najwygodniejszy, najszybszy i najbardziej ekologiczny środek transportu miejskiego.

    Odpowiedz
  2. Marek Berezowski pisze:

    Zapewne wielu z nas, także i ja, dużo podróżuje po Europie. Porównując tamte miasta, Gliwice, w mojej opinii, to pustynna ruina. Cóż z tego, że w Gliwicach produkują te, czy inne prywatne firmy zagraniczne, skoro miasto nic z tego nie ma. Centrum, to handlowa, i rozrywkowa pustynia. Praktycznie zniknęły wszystkie sklepy, a w całym mieście nie ma ani jednej kawiarni. Nie ma też terenu rekreacyjnego, za to planuje się budowę gigantycznej hali sportowej Podium za kilkaset mln zł przeznaczonej na organizowanie międzynarodowych zawodów sportowych. Przeciętny gliwiczanin nie będzie miał z niej nic. W tym miejscu właśnie powinno powstać duże centrum rekreacyjno – sportowe dla mieszkańców, i to obu miast: Gliwic i Zabrza. Natomiast samo roczne utrzymanie hali Podium kosztować będzie Gliwice kilka mln zł. Za to likwiduje się tramwaj, szkoły i szpitale. Gliwice, pod rządami innego prezydenta, mogłyby w krótkim czasie stać się miastem mlekiem i miodem płynącym, przyjaznym dla ludzi, tętniące życiem, na miarę cywilizowanych miast zachodnich. Nie trzeba zresztą szukać zachodu, wystarczy pojechać do Bytomia, Rybnika, czy Zabrza, nie wspominając Krakowa. Miasto, to jest dom, a nie fabryka!

    Odpowiedz
  3. Marek Berezowski pisze:

    Pierwsza z brzegu niezwykle prosta sprawa: promenada nad Kłodnicą. Jeszcze jako radny, zwracałem się wielokrotnie do prezydenta o zagospodarowanie nadbrzeża. Za każdym razem odmawiał. Zawsze wszystkiego zresztą odmawiał, co widać po dokumentach zamieszczonych na moje stronie internetowej radnego. A przecież takie nadbrzeże, które byłoby wizytówką Gliwic i miejscem rodzinnych spotkań gliwiczan, można stworzyć w bardzo krótkim czasie! WIELE zresztą rzeczy można zrobić w Gliwicach natychmiast. Odmówił także stworzenia deptaka na ul. Zwycięstwa. Nie wyremontowano także Teatru w Ruinach, pozostawiając go w faktycznych ruinach. Nie opłaca się?! Jeśli dany prezydent tego nie potrafi lub nie chce, jeśli widzi same trudności, trzeba zmienić prezydenta. Inny temu podoła. Prawem mieszkańców jest żądać, obowiązkiem władzy wykonać. Nie ma tłumaczenia, że coś się nie da. Jeśli temu prezydentowi się nie da, to niech to robi inny. Ostateczną decyzję zawsze powinni podejmować mieszkańcy, w ważnych sprawach poprzez referendum, które należało przeprowadzić ws. Podium i tramwaju. Ws. tramwaju przeprowadzony został zresztą profesjonalny sondaż na zlecenie UM. Mimo, że sondaż ten wykazał, że większość mieszkańców woli tramwaj od autobusu, tramwaju nie przywrócono. Obecny prezydent nie widział możliwości utrzymania tramwaju. Zamiast usunąć prezydenta, usunięto tramwaj. Przecież to jest jakaś paranoja. Tramwaj był absolutnie do uratowania, i nadal jest. To jest podstawowy środek miejskiej lokomocji cywilizowanego miasta. Obecny prezydent od lat nie potrafi poradzić sobie z przejazdem tranzytowych tirów przez centrum (innych zresztą nie ma). A przecież jest to kolejny niezwykle prosty problem do rozwiązania. W całym cywilizowanym świecie na autostradach ustawione są znaki informujące, że w najbliższym mieście obowiązuje ograniczenie tonażu do 3,5t! W Gliwicach brzmi to egzotycznie. A wystarczy spojrzeć na Bytom, czy Rybnik, gdzie tam właśnie obowiązują takie zakazy (jak w wielu innych miastach zresztą), mimo, że – w odróżnieniu od Gliwic – miasta te nie mają obwodnicy.

    Odpowiedz
  4. gliwiczanin pisze:

    “Zakaz” ruchu tirów w centrum Gliwic:
    http://www.youtube.com/watch?v=Hmtnl4gUYD4&feature=youtu.be

    Odpowiedz

Zostaw komentarz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

"));