Portrety bez ram. Karolina Gerlich. Zabrzanka w świecie mody
Od kilku lat mieszka w Łodzi. Tam pracuje nad swoim projektami. Ale w dokumentach zawsze, jako miejsce urodzenia, będzie widniało miasto Zabrze. Bo nad Bytomką na świat przyszła Karolina Gerlich, młoda projektantka, która coraz lepiej odnajduje się w wielkim świecie mody.
O 26-letniej zabrzance głośno zrobiło się latem tego roku. Karolina Gerlich pokazała swą kolekcję na prestiżowym łódzkim przeglądzie Fashion Week Poland . Było to o tyle ważne, że wspomniana impreza to najważniejsze wydarzenie w kraju dotyczące mody. Przez cały tydzień w Łodzi mają miejsce pokazy najlepszych rodzimych projektantów. Wydarzenie to ma na celu promocję polskich projektantów mody, zdolnych, aczkolwiek chyba niedocenianych…
Ale wróćmy do naszej bohaterki. Bo jej pomysły zaprezentowane na Fashion Week Poland spodobały się na tyle obserwatorom łódzkiej imprezy, że jej kolekcja została opisana w periodyku poświęconym najważniejszym wydarzeniom wspomnianej inicjatywy. Kolekcja Gerlich trafiła do wielu butików i sklepów internetowych. – Od dziecka interesowała mnie plastyka – wspomina Karolina na łamach jednej z gazet. – Kredek i farb miałam pod dostatkiem, podobnie jak intrygujących skrawków kolorowych materiałów. Moja babcia była krawcową. I tak przy maszynie do szycia poruszanej miarowymi ruchami jej nóg tworzyłam swój własny świat.
Kolekcja, którą zaprezentowała zabrzanka, nosi nazwę „Możliwości Wyspy”. Skąd taka egzotyczna nazwa? – To tytuł książki Michaela Houellbecqa. Interesuję się ostatnio przemianami kulturowymi, wizualną stroną, dużo wyjeżdżam i zauważyłam, że coraz częściej nie ma to znaczenia w jakiej części świata się znajduję – ubiory są podobne. Zastanawia mnie, czy kiedyś tylko wyznawcy niektórych religii będą się wyróżniać ubiorem? – tłumaczy artystka. Dziennikarze, którzy recenzowali jej projekty, podkreślali, że skierowane są one do kobiet, które cenią wygodę i lubią podkreślać swoją indywidualność. Zauważono, że „Możliwości Wyspy” to fuzja etnicznych wpływów przeniesiona na współczesny grunt. Sama projektantka mówiła, że najbardziej bawiło ją łączenie kolorów. - Ja uwielbiam kolory i mam świadomość jak je ze sobą łączyć. Kupując tkaniny ciągle noszę ze sobą skrawki pozostałych, bo zależy mi na tym, żeby wszystko grało.
Karolina Gerlich z Zabrza na dobre wyjechała pięć lat temu. Była wówczas absolwentką Liceum Plastycznego. Przez rok studiowała grafikę w Katowicach. Teraz jest studentką Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi na wydziale tkaniny i ubioru o specjalizacji projektowanie ubioru oraz druk na tkaninie. Co ciekawe, nie szyje sama. - Szyje mi krawcowa, ja jej dostarczam wykroje. Mogłabym szyć sama, ale nie mam za wiele doświadczenia i kiedy robię coś sama, to zazwyczaj dobrze to wygląda tylko z zewnątrz – wyjaśnia. Narzeka na częste problemy z otrzymaniem materiałów dobrej jakości. – Materiały to jest bolączka, chociaż sytuacja poprawia się od jakiegoś czasu. Jeśli chcesz się przenieść w czasy PRL, to przejdź się po kilku hurtowniach w Łodzi. Czasem jak chcę sobie popłakać, to oglądam zdjęcia z hurtowni na zachodzie… Ale się nie poddaję. Szyję z tego co jest, kupuję w Internecie. Mam jedno miejsce w Łodzi, gdzie ostatnio się zaopatruję i tam zawsze znajdę to, o czym myślałam. Łódź mocno pochłonęła Gerlich. Sama mówi, że to miasto często bywa dla niej inspiracją. Bywa też miastem, z którego coraz częściej wyjeżdżają znajomi. - Najbliższy czas to dla mnie stres, stres i jeszcze raz stres. No i pisanie magisterki – kończy łódzko-zabrzańska projektantka.
Błażej Kupski